wtorek, 7 maja 2013

Rozdział VIII

Nad ranem usłyszałam stukot deszczu w marmurowy parapet, znów śnił mi się Max, mój młodszy brat. Siedzieliśmy na ganku i rozmawialiśmy, a kiedy miał mi powiedzieć coś ważnego obudziłam się. Zresztą nie pierwszy raz. Cały czas myślałam o poprzednim wieczorze, o mnie i Eliasie, o Joelu - dowiedziałam się jak ma na imię mniej więcej w ten sposób:
Stałam jak wryta, a on widać był wściekły i wyrzucił Elisa z domu. Nie było trudno, bo kiedy tylko go zobaczył od razu zniknął. Wtedy Jo powiedział to chyba jakoś tak:
-Czyś ty zwariwała?! - krzynął - Ale żeby od razu z duchem?!
Nie odezwałam się ani słowem, muszę się przyznać, że mi było wtedy wstyd. Co innego coś robić, a co innego kiedy ktoś ci to wypomina. A tak wogule co on ma do Eliasa...
-Weź się odczep.....ty.....no - wyszłam z salonu
-Mów i Joel - powiedział przez zęby.
I tak znalazłam się u siebie i poszłam spać. No i wracam do mojego snu, którego mam co noc i który nie może się dokończyć.................Właśnie zchodziłam po skrzypiących schodach, zobaczyłam chłopca siędzącego na ganku. Czym prędzej pobiegłam ku niemu, aby zobaczyć jego twarz. To był Max, wyglądał nieco inaczej, jego twarz była blada, a policzki sine. Był smutny.
-Co się stało? - zapytałam troskliwym tonem
-Musisz coś wiedzieć - spojrzał na mnie - Ja wcale nie chciałem, to stało się tak nagle......musisz wiedzieć, że Ty i.......
Obudził mnie trzask, tak jak przedtem. W pokoju stał Joel.
-Co ty tu do diabła robisz?! - zawołam zaspana
-Ja? Jestem ciekaw co ty robisz w tym oknie, chcesz się zabić czy co!
Teraz zauważyłam, a na ten serce mi się zatrzymało. Stałam na parapecie od pokoju przy otwartym oknie. Bałam się zejść i szybko zamknęłam oczy, co ja wyrabiam? W głowie brzmiał mi cichy głosik Skocz, Skocz.... Piekielny ból w sercu.....Po co się jeszcze zastanawiasz?
Skoczyłam, wiatr we włosach był tak niezwykły, a potem, a potem nic... .

środa, 1 maja 2013

Rozdział VII

Resztę dnia spędziłam w pokoju, w sumie to nawet nie było źle. Mimo kolejnej porannej wizj było mi lepiej. Wczytałam się w książkę, a czas zleciał jak z procy. Poczułam głód, który coraz bardziej się zwiększał. Żołądek domagał się wreszcie czegoś do jedzenia, więc postanowiłam poszperać w półkach. Jak mogłam wcześniej przewidzieć nic nie znalazłam, nie zostało mi nic innego jak zejść na dół. Sama cisza w domu wydawała się niepokojąca, mimo to zebrałam się na odwagę i otworzyłam drzwi. I nic, cisza. Nikogo nie ma w domu tym lepiej, bo mogę swobodnie iść do kuchni i zjeść wszystko co się da.
W kuchni było pełno jedzenia, nawet nie mogłam się zdecydować, w końcu jednak przygotowałam tortillę z kurczakiem. Zaskoczeniem dla mnie było to, że umiałam gotować i to całkiem nieźle. W całym domu pachniało od jedzenia. W czasie gdy smarzyły się placki, włożyłam szarlotkę do piekarnika, po czym nakryłam do stolu dla jednej osoby rzecz jasna. Dokończyłam placki i wzięłam się za jedzenie. Smakowało genialnie, lecz trzeba było po sobie posprzątać. Nie, nie tym razem, wszystko zostawiłam i poszłam w kierunku salonu. Wielkie stereo i telewizor mówiły za siebie, wszystko tu było duże i nowoczesne. Nawet nie zapomniano o parkiecie tanecznym. Oczywiście włączyłam muzę i zaczęłam tańczyć. Nie był on taki zwykły, bo piosenka "Give me love" Eda jest niesamowita. Mój taniec był nieco dziwaczny, często obracałam się w kółko i robiłam niezgrabne ruchy rękami po twarzy, ale co to miało za znaczenie, bo była tylko muzyka. Wypełniła mnie całą swoją siłą, mocą, delikatnością, tak że poczyłam się jak anioł. Piosenka się skończyła i zaczęła się następna, ale już nie była tak interesująca jak osoba, która stała przede mną. Elias. Śmiał się ze mnie.
-Nieźle tańczysz - parsknął śmiechem a ja razem z nim
-No wiesz mam wielki talent - znów wybuchliśmy śmiechem
-Gdzieś ty się podziewała?
-Ja? Chyba ty?! Potrzebowałam cię.
-Wiem, ale nie mogłem przyjść, miałem ważną sprawę - zmieszał się i nastała cisza, więc żeby ją przerwać zaprowadziłam go do swojego pokoju i położyliśmy się na moim łóżku.
-W każdym razie, co tam u ciebie słychać? Widzę, że masz dom i to ogromny! Jak ci się to udało? - zapytał
Opowiedziałam mu wszystko po kolei, zaczynając od momentu rozstania się na placu. Nie był specjalnie zdziwniony, wręcz doprowadziłam go do płaczu. Próbowałam mu wytłumaczyć, jakie to dla mnie ciężkie chwile były, ale jak doszliśmy do momentu moich kroków tanecznych to nawet siebie nie uratowałam od śmiechu. Wtedy nawet nie przeszło mi to przez głowę, że będę się z tego śmiać. Wruciliśmy do salonu i jeszcze raz włączyliśmy tę piosenkę, tylko tym razem zamiast tańczyć moją solówkę, to zrobiliśmy to razem. Nie sądziłam, że będzie tak zabawnie, Eli powtarzał moje ruchy, a ja zamiast robić to samo to zwijałam się ze śmiechu. Piosenka się skończyła, następną była również spokojna ale bardziej do par. Także zaczeliśmy tańczyć razem, przytulając się, parę razy zrobiłam obrót, już miało dojść do pocałunku (wiem przecież, że to duch, ale dogadywałam się z nim tak świetnie, więć co miałam zrobić, jak go nie kochać), ale coś  nam przeszkodziło. Do pokoju wszedł Ten chłopak.