Stałam jak wryta, a on widać był wściekły i wyrzucił Elisa z domu. Nie było trudno, bo kiedy tylko go zobaczył od razu zniknął. Wtedy Jo powiedział to chyba jakoś tak:
-Czyś ty zwariwała?! - krzynął - Ale żeby od razu z duchem?!
Nie odezwałam się ani słowem, muszę się przyznać, że mi było wtedy wstyd. Co innego coś robić, a co innego kiedy ktoś ci to wypomina. A tak wogule co on ma do Eliasa...
-Weź się odczep.....ty.....no - wyszłam z salonu
-Mów i Joel - powiedział przez zęby.
I tak znalazłam się u siebie i poszłam spać. No i wracam do mojego snu, którego mam co noc i który nie może się dokończyć.................Właśnie zchodziłam po skrzypiących schodach, zobaczyłam chłopca siędzącego na ganku. Czym prędzej pobiegłam ku niemu, aby zobaczyć jego twarz. To był Max, wyglądał nieco inaczej, jego twarz była blada, a policzki sine. Był smutny.
-Co się stało? - zapytałam troskliwym tonem
-Musisz coś wiedzieć - spojrzał na mnie - Ja wcale nie chciałem, to stało się tak nagle......musisz wiedzieć, że Ty i.......
Obudził mnie trzask, tak jak przedtem. W pokoju stał Joel.
-Co ty tu do diabła robisz?! - zawołam zaspana
-Ja? Jestem ciekaw co ty robisz w tym oknie, chcesz się zabić czy co!
Teraz zauważyłam, a na ten serce mi się zatrzymało. Stałam na parapecie od pokoju przy otwartym oknie. Bałam się zejść i szybko zamknęłam oczy, co ja wyrabiam? W głowie brzmiał mi cichy głosik Skocz, Skocz.... Piekielny ból w sercu.....Po co się jeszcze zastanawiasz?
Skoczyłam, wiatr we włosach był tak niezwykły, a potem, a potem nic... .
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz