sobota, 22 czerwca 2013

Rozdział X - Śmierć

Prowadził mnie teraz do złotych drzwi, przed nimi stał brązowy pegaz z kluczem. W momencie, gdy podeszłam do drzwi i magiczny koń włożył klucz  do zamka, przeniosłam się w o wiele mroczniejsze strony. Każdy normalny od razu określił by to pomieszczenie jako ciemne, ja jednak wchodząc tu przypomniałam sobie najmroczniejsze momenty mojego życia. Między innymi, wiadomość o śmierci rodziców, brata, zaginięcie babci. Znajdowałam się teraz w sali balowej zamku, na środku stały 3 trony, na najwyższym siedziała kobieta w czerwonej pelerynie, na drugim siedział chłopak bawiący się ostrzem, najniższy stał pusty, jakby na kogoś czekał.
-Witaj Isabelle Norttem - powiedział chłopak z francuskim akcentem - Oto progi naszego zamku, mamy nadzieję, że ci się spodoba. Ja jestem Silvere Melahburn, my się już znamy czyż nie?
-Nie przypominam sobie - grzebałam w swoich myślach, ale w żadnej nie było złotowłosego chłopaka z irytującym uśmieszkiem.
-Ach jaka to szkoda, ale na szczęście ja pamiętam. Jeśli chcesz przypomnę ci.
-Hmmm, nie wyrażam takiej ochoty.
-Dobrze więc, pierwszy raz spotkaliśmy się pod jakąś ruderą, nie pamiętasz? W twoim śnie, widziałaś mnie wtedy jako dziecko, spoglądałaś na mnie tymi swoimi dużymi zielonymi oczami spod poplątanych włosów i prosiłaś mnie abym cię zabrał ze sobą, miałaś wtedy 6 lat. - wstał z krzesła i podszedł do mnie, cofnęłam się o dwa kroki - Drugi, był podczas twoich 11 urodzin, stawałaś się wtedy bardziej kapryśna i poprosiłaś, żeby twoja matka zaprosiła swojego, hmm wcześniej nazwałaś mnie przyjacielem, ale dla niej byłem kimś więcej. Cieszyła się, że możesz mnie zaakceptować. A teraz widzimy się po raz kolejny, muszę ci powiedzieć, że wyładniałaś.
-Cały czas brałeś aktywny udział w moim życiu, tak?
-Nazwałbym to raczej wtrąceniem z polecenia, ale jak sobie chcesz.
-To dlaczego nic nie pamiętam, co zrobiłeś, że sobie nie potrafię przypomnieć. W jedenaste urodziny przecież byłam w cyrku z bratem.
Stał jak słup soli, bał sie nawet zaczerpnąć powietrza, moją uwagę przykuła postać w czerwonej pelerynie, tym razem ona wstała i podeszła Silvere i mnie. Wyciągła nóż z jego dłoni i poderżneła mu gardło. Cała marmurowa posadzka była w krwi. Z moich ust wydobył się krzyk.
-Chodź za mną - powiedziała kobieta.
Szłyśmy bardzo długo, ciasne korytarze z zdjęciami paryskich ulic nie pasowały do reszty wnętrza. Podłoga zrobiona z ciemnynych kamieni i ściany pomalowane czarną farbą wogóle nie kontrastowały z obrazkami.
Na końcu dziwnego korytarza były drzwi, otworzyła je i zaprosiła mnie, abym poszła dalej. Zaproponawała mi fotel i usiadłyśmy.
-Jesteś niespokojna. - stwierdziła.
-No.
-No weź, opowiedz mi coś o sobie, coś czego nie jestem pewna, czego nie wiem.
-Chodzi ci o mój sposób bycia?
Zaśmiała się  - Może być.
-Naprawdę? Raczej nie uważam tego za zbyt interesujące...
Przerwała mi - Oj wierz mi bardzo, jak dołączysz do nas też ludzkie życie będzie cię intrygować.
-A mam?
-Jeśli wypełnisz zadanie, dostaniesz miejsce u mego boku, jako Anioł Ciemoności.
-Wolę zostać.. - widząc jej minę spoza kaptura dodałam - To co to za zadanie?
-W swoim czasie, najpierw powiedz mi czy to bardzo boli? Jak bardzo cierpisz....samotnością. Słyszałam, że masz adoratora. Elias, znam go. Obdarowałam go darem walki, kiedyś też był moim przyjacielem, lecz kiedy dowiedział się czym jestem przestał się mną ineteresować. No wiesz, kiedy widzi, że wokół niego jest zbyt durzo zamieszania, ucieka. Cały El, gdy dowiedział się o twoim wypadku nie ma go już w okolicy...
-Nieprawda!Pewnie sie martwi. - sama siebie oszukuję.
-Tak? A to niby czemu jest tak blisko a jeszcze cię  nie odwiedził?
-Jest tutaj?!
-No jasne, gdzieś musi być.

                                      ***

Wchodziłam przez szklane drzwi do sali balowej, ubrana w czerwoną długą suknię, ciągnącą się po podłodze i czarne pantofle, które znalazłam  w gabinecie wraz z liściekem (długa historia). Mój pierwszy bal.
W okół było pełno tańczących par, inne dziewczyny miały równie piękne suknie co ja, lecz jedna się wyróżnaiała. Miała ją partnerka Silvere, zamiast czerwonych sukien, które wyraźnie są obowiązkowe, założyła najpiękniejszą fioletową suknię jaką kiedykolwiek widziałam. Mocno upięta w pasie i "rozłożysta" w biodrach. Trudno sobie taką wyobrazić, więc lepiej zobaczyć.
Przed oczami mignęła mi jakaś postać, ubrana w schludny biały garnitur, Elias.Chciałam go zawołać, ale był już za daleko i tańczył za jakąś ładną dziewczyną.
Po zakończonej piosence wszyscy usiedli do swoich stolików, każdy miał parę u boku, tylko nie ja. Także usiadłam w pustym stoliku. Kelner podał mi wodę i słuchając muzyki obserwowałam El bawiącego się ze swoją partnerką.
Do sali nagle wszedł Joel ze swoją siostrą u boku, szczerze gdyby nie to, że jest jego siostrą, to byliby ładną parą. Puścił mi oczko i zajął stolik obok Silvere.
Powróciwszy na parkiet, obserwowałam jak z gracją poruszali się ludzie. Gdy ktoś podszedł do mnie spuściłam wzrok, tylko nie to!
-Zatańczysz - zapytał Silvere, nic nie odpowiedziałam - No chodź, chyba nie będziesz cały wieczór tutaj siedzieć.
-Właściwie to mam - mruknęłam
-Świat się nie zawali jeśli ze mną zatańczysz, hm? To jak będzie?
-Nic nie będzie, nie umiem tańczyć - zawstydziłam się i wyszedł mi rumieniec na policzki.
-Dobra - wziął mnie na ręce i z zaskoczenia wydałam pisknięcie - Naczuczę cię -szepnoł mi do ucha.
Postawił mnie i ułożył moje stopy na swoich i tańczyliśmy! Naprawdę tańczyłam i to jakiegoś walca, czy coś w tym rodzaju. Uśmiechłam się do niego, mój pierwszy normalny taniec, z nienormalną osobą (w mojej głowie brzmiało to lepiej).
-Nie sądziłam, że to takie łatwe - szepnełam do niego.
Zaśmiał się - Bo nie jest, spróbój sama - zdjął moje nogi ze swoich - No tańcz
Czy to co wyprawiałam było tańcem, deptałam no każdym kto mi się nawinął, wymachiwałam rękami, a w tle słychać było śmiechy i drwiące szepty, każdy się ze mnie śmiał, nawet Elias, Silvere.
-Zrobiłeś to specjalnie - powiedziałam i pobiegłam z łzami w oczch do wyścia.
Czułam się okropnie, drwił tam ze mnie każdy, coraz głośniej i głośniej. Sądziłam, że wypadłam na dwór, lecz tam tylko było tak zimno. Przed oczmi miałam, Śmierć.

niedziela, 16 czerwca 2013

Rozdział IX - Inny Wymiar

Przede mną stała blada postać, ubrana w białą szatę z kruczoczarnymi włosami. Nie byłam w stanie zidentyfikować płci przez otaczające mnie śwaitło. Wtedy postać przemówiła.
-Znów się sptotykamy - usłyszałam męski głos - Lecz tym razem pozwoliłem ci mnie spotkać. Pozwól, że odpowiem na kilka twoich pytań. Z pewnością chcesz wiedzieć kim jestem, no więc ja to Czas, tak ten który cię "szuka", choć nigdy nie zgubił.
-Gdzie ja jestem? - zapytałam skruszona
-W moim wymiarze, musiałem spowodować twoją śmierć, abyś mogła tu być. Nie bój się wrócisz do swojego nudnego życia jak tylko załatwię kilka spraw. Więc zacznijmy od kwestii pytań.
-Mam tylko jedno...dlaczego jestem medium?
-Spodziewałem się wszystiego, ale nie tego, bo widzisz tutaj nie mam nad ludźmi władzy, dlatego też ich tu nie wpuszczam...
-Dobra, nie musisz się mi spowiadać - rzuciłam
-Myślisz, że obchodzi mnie twoja opinia?
-Widocznie tak, jeśli tu jestem - Booże, jaka ja jestem arogancka...
-Jesteś medium - zmienił temat - bo ja tak chciałem. Widzisz, moja siostra obdarzyłam nie darem, który pozwala mi zmnieniać ludzi, którymi już nie są. W zamian za przysługę, muszę, a raczej ty musisz spełnić jedno trudne zadanie. Nie mam pojęcia na czym ono polega, zdradza je ona tylko wykonawcy.
-Więc dlaczego ja?
-Tym razem to ona cię wybrała. Uznała, że dobrze będzie mieć przy sobie dziewczynę, która nie ma czym się przejmować, bo nic nie ma. Ustalono to w dniu twoich narodzin, całę twoje życie, jeśli chcesz...
-Nie - zaprotestowałam - Czyli wiecie wszytstko co się ze mną stanie, co się stało.
-Tak i nie, bo medium to najpotężniejsza istota w całym Shadoww, naszym świecie. Tylko tej rasy nie można kontorlować, stopniowanie przemiany zależy od ciebie, jeśli będziesz chciała mieć wizję to ją masz, jeśli chcesz poznać historię ludzi lub przewidzieć co się stanie to to zrobisz. Początki są najgorsze, ból, narastająca enegria itd. Nie da się ciebie zabić, bo nie chcesz umierać, dlatego tylko zginiesz popełniając samobójstwo, bo...
-Ja tego chcę - dodałam
-Właśnie, życie twoje, innych, szczególnie to jak się potoczy zależy od ciebie. Ona tylko je zabiera, a ja mam w tym mały wkład, No wiesz, mogę zmienić bieg historii bardziej efektownie niż ty i inne, ale najgorsze, że stworzyłem coś, silnejszego od śmierci.
-Tym czymś jestem ja - wyszeptałam -  Ile nas jest?
-Troje, oprócz ciebie, było troje. Miesiąc temu kobieta w średnim wieku nie wykonała zadania i zginęła. Po prostu nie dała rady. Jest jeszcze chłopak, ma 13 lat, na razie czekam na odpowiedni moment, aby jego też w to wciągnąć. No i trzecia osoba, 891 letni chłopak, wygląda na 19, wykonał jak na razie jedyny zadanie. Nikt nie wie co to było, ale zginęło przy tym 800 000 osób.
-Co?! Ja nie potrafię, nie zrobię - histeryzowałam
-Uposkój się - warknął - każde zadanie jest inne. Choć ono zmieni wszystko.
-Kiedy go dostanę?
-Wkrótce, ale najpierw muszę wyjaśnić ci zupełnie wszystko.
-Czy będę musiała zrobić to sama?
-Oczywiście, że nie. Masz pomoc z zaświatów, duchy, mnie, Eliasa...
-On może mi pomóc?!
-No przecież jest duchem, może. Zwłaszcza, że do tej pory był ci najbliższy..choć na peowno nie teraz.
-Dlaczego tak myślisz, JEST MOIM NAJLEPSZYM PRZYJACIELEM! - nieco sztucznie to zabrzmiało - Po co mi to mówisz, do czego zmnierzasz?
-Joel, mój stary znajomy, przestaje ci być obojętny....hm?
-Nie, on mi tylko pomaga.
-Tak samo jak El jest twoim przyjacielem, zaraz ty zaczniesz nazywać siebie człowiekiem.
-Bo nim jestem.
-Istota, to odpowiednie określenie.
-Zaraz, cały czas myślałam, że Joel jest Tobą, no ale sie znacie, czyli on z tobą współpracuje, czy...
-Mała spokojnie, Joel jest czymś zupełnie innym, nie należy do Shadoww. Też ma swój wymiar, ale jego jest najgorszy, mój jak widzisz jest bardzo jasny, nic w nim prawie nie ma. Jego, to przeciwieństwo tego, panuje mrok, brak uczuć. On potrafi je tylko wywołać osobom, tobie, siostrze, mnie. Czujemy się przy nim bezpieczni, czujemy się przyjaciółmi. To tylko podstęp, nazywa się go różnie, jedni mówią zmniennokształtny,nik nie wie czym on tak naprawdę jest. Na pewno go już spotkałaś, o ile wiem aktywnie brał udział w twoim życiu, na moje polecenie oczywiście. Tak się składa, że winny mi przsługę, no właśnie mi odpłacił, teraz miał wrócić do siebie, ale...
-Ale co? - zapytałam, choć nie chciałam usłyszeć odpowiedzi, bałam się jej
-Jest z tobą, przy twoim ciele. Czuwa.
-Czyli on wie, że tu jestem. Mimo to, że był ci to winien, nie chciał żebym do ciebie przyszła.
-Symulował, że mu zależy, to jego taktyka.
-To dlaczego sobie nie poszedł?
-Czeka...na ciebie.
-Wracając do poprzedniego tematu. Co ma do tego jakie są mniędzy mną a innymi relacjie?
-Dużo,wiele osób teraz chce, abyć im zaufała i zdradziła zadanie śmierci. Jest bowiem za jego wykonanie nagroda.
-Czyli co? Nagrobek z napisem "Ukończyłeś Poziom"?
Zaśmiał się - Stajesz się Aniołem.