-Witaj Isabelle Norttem - powiedział chłopak z francuskim akcentem - Oto progi naszego zamku, mamy nadzieję, że ci się spodoba. Ja jestem Silvere Melahburn, my się już znamy czyż nie?
-Nie przypominam sobie - grzebałam w swoich myślach, ale w żadnej nie było złotowłosego chłopaka z irytującym uśmieszkiem.
-Ach jaka to szkoda, ale na szczęście ja pamiętam. Jeśli chcesz przypomnę ci.
-Hmmm, nie wyrażam takiej ochoty.
-Dobrze więc, pierwszy raz spotkaliśmy się pod jakąś ruderą, nie pamiętasz? W twoim śnie, widziałaś mnie wtedy jako dziecko, spoglądałaś na mnie tymi swoimi dużymi zielonymi oczami spod poplątanych włosów i prosiłaś mnie abym cię zabrał ze sobą, miałaś wtedy 6 lat. - wstał z krzesła i podszedł do mnie, cofnęłam się o dwa kroki - Drugi, był podczas twoich 11 urodzin, stawałaś się wtedy bardziej kapryśna i poprosiłaś, żeby twoja matka zaprosiła swojego, hmm wcześniej nazwałaś mnie przyjacielem, ale dla niej byłem kimś więcej. Cieszyła się, że możesz mnie zaakceptować. A teraz widzimy się po raz kolejny, muszę ci powiedzieć, że wyładniałaś.
-Cały czas brałeś aktywny udział w moim życiu, tak?
-Nazwałbym to raczej wtrąceniem z polecenia, ale jak sobie chcesz.
-To dlaczego nic nie pamiętam, co zrobiłeś, że sobie nie potrafię przypomnieć. W jedenaste urodziny przecież byłam w cyrku z bratem.
Stał jak słup soli, bał sie nawet zaczerpnąć powietrza, moją uwagę przykuła postać w czerwonej pelerynie, tym razem ona wstała i podeszła Silvere i mnie. Wyciągła nóż z jego dłoni i poderżneła mu gardło. Cała marmurowa posadzka była w krwi. Z moich ust wydobył się krzyk.
-Chodź za mną - powiedziała kobieta.
Szłyśmy bardzo długo, ciasne korytarze z zdjęciami paryskich ulic nie pasowały do reszty wnętrza. Podłoga zrobiona z ciemnynych kamieni i ściany pomalowane czarną farbą wogóle nie kontrastowały z obrazkami.
Na końcu dziwnego korytarza były drzwi, otworzyła je i zaprosiła mnie, abym poszła dalej. Zaproponawała mi fotel i usiadłyśmy.
-Jesteś niespokojna. - stwierdziła.
-No.
-No weź, opowiedz mi coś o sobie, coś czego nie jestem pewna, czego nie wiem.
-Chodzi ci o mój sposób bycia?
Zaśmiała się - Może być.
-Naprawdę? Raczej nie uważam tego za zbyt interesujące...
Przerwała mi - Oj wierz mi bardzo, jak dołączysz do nas też ludzkie życie będzie cię intrygować.
-A mam?
-Jeśli wypełnisz zadanie, dostaniesz miejsce u mego boku, jako Anioł Ciemoności.
-Wolę zostać.. - widząc jej minę spoza kaptura dodałam - To co to za zadanie?
-W swoim czasie, najpierw powiedz mi czy to bardzo boli? Jak bardzo cierpisz....samotnością. Słyszałam, że masz adoratora. Elias, znam go. Obdarowałam go darem walki, kiedyś też był moim przyjacielem, lecz kiedy dowiedział się czym jestem przestał się mną ineteresować. No wiesz, kiedy widzi, że wokół niego jest zbyt durzo zamieszania, ucieka. Cały El, gdy dowiedział się o twoim wypadku nie ma go już w okolicy...
-Nieprawda!Pewnie sie martwi. - sama siebie oszukuję.
-Tak? A to niby czemu jest tak blisko a jeszcze cię nie odwiedził?
-Jest tutaj?!
-No jasne, gdzieś musi być.
***
Wchodziłam przez szklane drzwi do sali balowej, ubrana w czerwoną długą suknię, ciągnącą się po podłodze i czarne pantofle, które znalazłam w gabinecie wraz z liściekem (długa historia). Mój pierwszy bal.
W okół było pełno tańczących par, inne dziewczyny miały równie piękne suknie co ja, lecz jedna się wyróżnaiała. Miała ją partnerka Silvere, zamiast czerwonych sukien, które wyraźnie są obowiązkowe, założyła najpiękniejszą fioletową suknię jaką kiedykolwiek widziałam. Mocno upięta w pasie i "rozłożysta" w biodrach. Trudno sobie taką wyobrazić, więc lepiej zobaczyć.
Przed oczami mignęła mi jakaś postać, ubrana w schludny biały garnitur, Elias.Chciałam go zawołać, ale był już za daleko i tańczył za jakąś ładną dziewczyną.
Po zakończonej piosence wszyscy usiedli do swoich stolików, każdy miał parę u boku, tylko nie ja. Także usiadłam w pustym stoliku. Kelner podał mi wodę i słuchając muzyki obserwowałam El bawiącego się ze swoją partnerką.
Do sali nagle wszedł Joel ze swoją siostrą u boku, szczerze gdyby nie to, że jest jego siostrą, to byliby ładną parą. Puścił mi oczko i zajął stolik obok Silvere.
Powróciwszy na parkiet, obserwowałam jak z gracją poruszali się ludzie. Gdy ktoś podszedł do mnie spuściłam wzrok, tylko nie to!
-Zatańczysz - zapytał Silvere, nic nie odpowiedziałam - No chodź, chyba nie będziesz cały wieczór tutaj siedzieć.
-Właściwie to mam - mruknęłam
-Świat się nie zawali jeśli ze mną zatańczysz, hm? To jak będzie?
-Nic nie będzie, nie umiem tańczyć - zawstydziłam się i wyszedł mi rumieniec na policzki.
-Dobra - wziął mnie na ręce i z zaskoczenia wydałam pisknięcie - Naczuczę cię -szepnoł mi do ucha.
Postawił mnie i ułożył moje stopy na swoich i tańczyliśmy! Naprawdę tańczyłam i to jakiegoś walca, czy coś w tym rodzaju. Uśmiechłam się do niego, mój pierwszy normalny taniec, z nienormalną osobą (w mojej głowie brzmiało to lepiej).
-Nie sądziłam, że to takie łatwe - szepnełam do niego.
Zaśmiał się - Bo nie jest, spróbój sama - zdjął moje nogi ze swoich - No tańcz
Czy to co wyprawiałam było tańcem, deptałam no każdym kto mi się nawinął, wymachiwałam rękami, a w tle słychać było śmiechy i drwiące szepty, każdy się ze mnie śmiał, nawet Elias, Silvere.
-Zrobiłeś to specjalnie - powiedziałam i pobiegłam z łzami w oczch do wyścia.
Czułam się okropnie, drwił tam ze mnie każdy, coraz głośniej i głośniej. Sądziłam, że wypadłam na dwór, lecz tam tylko było tak zimno. Przed oczmi miałam, Śmierć.
Przed oczami mignęła mi jakaś postać, ubrana w schludny biały garnitur, Elias.Chciałam go zawołać, ale był już za daleko i tańczył za jakąś ładną dziewczyną.
Po zakończonej piosence wszyscy usiedli do swoich stolików, każdy miał parę u boku, tylko nie ja. Także usiadłam w pustym stoliku. Kelner podał mi wodę i słuchając muzyki obserwowałam El bawiącego się ze swoją partnerką.
Do sali nagle wszedł Joel ze swoją siostrą u boku, szczerze gdyby nie to, że jest jego siostrą, to byliby ładną parą. Puścił mi oczko i zajął stolik obok Silvere.
Powróciwszy na parkiet, obserwowałam jak z gracją poruszali się ludzie. Gdy ktoś podszedł do mnie spuściłam wzrok, tylko nie to!
-Zatańczysz - zapytał Silvere, nic nie odpowiedziałam - No chodź, chyba nie będziesz cały wieczór tutaj siedzieć.
-Właściwie to mam - mruknęłam
-Świat się nie zawali jeśli ze mną zatańczysz, hm? To jak będzie?
-Nic nie będzie, nie umiem tańczyć - zawstydziłam się i wyszedł mi rumieniec na policzki.
-Dobra - wziął mnie na ręce i z zaskoczenia wydałam pisknięcie - Naczuczę cię -szepnoł mi do ucha.
Postawił mnie i ułożył moje stopy na swoich i tańczyliśmy! Naprawdę tańczyłam i to jakiegoś walca, czy coś w tym rodzaju. Uśmiechłam się do niego, mój pierwszy normalny taniec, z nienormalną osobą (w mojej głowie brzmiało to lepiej).
-Nie sądziłam, że to takie łatwe - szepnełam do niego.
Zaśmiał się - Bo nie jest, spróbój sama - zdjął moje nogi ze swoich - No tańcz
Czy to co wyprawiałam było tańcem, deptałam no każdym kto mi się nawinął, wymachiwałam rękami, a w tle słychać było śmiechy i drwiące szepty, każdy się ze mnie śmiał, nawet Elias, Silvere.
-Zrobiłeś to specjalnie - powiedziałam i pobiegłam z łzami w oczch do wyścia.
Czułam się okropnie, drwił tam ze mnie każdy, coraz głośniej i głośniej. Sądziłam, że wypadłam na dwór, lecz tam tylko było tak zimno. Przed oczmi miałam, Śmierć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz