Nurtowało mnie co ma z tym wspólnego ten chłopak, jednak coś pozwoliło mi odbiec od tych przypuszczeń. Strasznie rozbolała mnie głowa, musiałam chwycić się pobliskiej latarni, aby nie upaść. Ktoś uderzył mnie cegłą, takie to było właśnie uczucie. Zapadła zupełna ciemność, moje oczy płonęły, nie czułam bólu, to raczej było przyjemne w połączeniu z tym okropnym bólem głowy. W uszach dźwięczały mi słowa innych "DZIWADŁO", coś musiało się dziać nie tylko w środku, ale też na zewnątrz. Powoli moja świadomość zanikała, a w mojej głowie pojawiały się znajome mi miejsca, min. ta sama jaskinia w której mieszka Elias, mieszkanie babci i miejsce mojego przebudzenia, między tym wszystkich pojawiała się sylwetka jakiegoś mężczyzny, wiedziałam że muszę uciekać. Obudziłam się z tego transu, w tej samej pozycji co wcześniej. Ktoś położył rękę na moim ramieniu, odwróciłam się i ku mojemu zdumieniu nie zobaczyłam nikogo, głowa nadal mi pękała z bóli i mogłam mieć halucynacje. Wyprostowałam się i właśnie zmierzałam do przydrożnej kafejki, aby się osuszyć. Byłam w samym centrum Allhex, miasto w którym mieszkam od urodzenia, zawsze było pełno targowisk. Teraz nie ma ani jednego, większość ludzi się wyprowadza, pod pretekstem, że ich dom został nawiedzony. Dotarłam do kafejki i usiadłam przy wolnym stoliku od okna, było tutaj zupełnie pusto, miałam okazję się ogrzać choć nie było tutaj zbyt ciepło. Ściany pomalowane na biało, bez obrazów, podłoga brudna i zamoknięta. Nic dziwnego, że nikt tutaj nie przychodził, co mi było na rękę, lubię samotność. Co do jednej rzeczy się myliłam, stolik naprzeciwko mnie był zajęty. Siedziała na nim kobieta, ubrana w schludną sukienkę, różowe kalosze i kapelusz leżący na jej zaplecionych długich warkoczach. Po czasie doszedł do niej jakiś chłopak o blond włosach i zabójczo zielonych oczach, ubrany cały na czarno, nie wyglądał jak by szedł na pogrzeb, bardzo mu czerń pasowała, dołączył do dziewczyny siedzącej obok. Spoglądali na siebie, po czym zaczęli się obściskiwać, zrobiło mi się dziwnie ciężko na żołądku, chciałam jak najszybciej stąd wyjść. Przeszkodził mi kelner.
-Co podać? - zapytał
-Ja właściwie, to przyszłam się tutaj nieco wysuszyć.
-Albo coś zamawiasz, albo wynocha! - krzyknął - To jak?
-Hmm, to ja może poproszę to kakao, jest ono może za darmo?
-Wynocha! Nie chcę cię już tutaj więcej widzieć!
Wstałam i ruszyłam do drzwi, nie widzieć czemu odwróciłam się i spojrzałam na stolik obok, oni też patrzyli na mnie, a szczególnie ten chłopak. W jego oczach było widać przerażenie, nie widzieć czemu odszedł on od stolika, przecisnął się obok mnie i wybiegł na dwór. Ja i ta dziewczyna byłyśmy zszokowane jego zachowaniem, wyszłam i podążyłam w tę samą stronę, co ten tajemniczy chłopak, deszcz zamienił się w zimną mżawkę. Znów poczułam czyjąś rękę, tylko tym razem na swojej własnej.
-Pomogę ci. - powiedział i zaprowadził mnie do jakiejś willi na plaży. Byłam strasznie zmieszana i nawet na niego nie spojrzałam. Ufałam mu, nie wiedząc jak wygląda, to dziwne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz